„Nie jestem człowiekiem drugiej kategorii”

 

Ola Zielińska jest niezwykła w swej zwyczajności: studiuje psychologię, uprawia sport, spotyka się ze znajomymi. Niby nic szczególnego. Lecz swoją spontanicznością, odwagą i konsekwencją wychodzi naprzeciw barierom, które stawia przed nią świat. W ostatnim czasie o Oli i jej mamie zrobiło się głośno. A wszystko za sprawą wywiadu dla jednej z gazet i wpisu na Facebooku.


Zielinska01W rozmowie z jedną z gazet Beata Sabała-Zielińska dziennikarka i autorka książek powiedziała między innymi, że jako „matka chorego dziecka, znająca realia walki o zdrowie takiego dziecka, nigdy nie zmusiłabym kobiety, by rodziła wbrew woli”. Wywiad miał miejsce przy okazji „czarnego protestu”. Dziennikarka na swoim Facebooku przeprosiła córkę, która od urodzenia cierpi na rozszczep kręgosłupa, a co za tym idzie ma problem z chodzeniem i musi poruszać się na wózku. Obok zespołu Downa jest to jedna najczęstszych przyczyn dokonywania aborcji. „W czasie ciąży rodzice nie mieli pewności, że jestem w 100 procentach zdrowa, ponieważ byłam odwrócona i urodziłam się po cesarskim cięciu” – wyjaśnia Ola Zielińska.

Wpis jej mamy rozpętał internetową burzę. Z jednej strony z Beaty Sabały-Zielińskiej zrobiono aborcjonistkę, kobietę uczestniczącą w czarnym proteście. Z drugiej, pokazywana jest jako ta, która „nawróciła się” po rozmowie z córką. „Sęk w tym, że mama nie musiała się «nawracać», nie była uczestniczką czarnego protestu. Krąży wiele kłamstw, że mama od zawsze miała lewicowe poglądy, co jest kompletną bzdurą. Niektóre środowiska nazywały ją «feminazistką» walczącą w czarnym proteście o zabijanie nienarodzonych dzieci, mimo że mama nie ma nic wspólnego z tym protestem. Wywiadu udzieliła przy okazji tego wydarzenia, a nie na nim” – podkreśla.

We wspomnianym wpisie dziennikarka przyznała, że swoimi słowami odwróciła się od córki i osób niepełnosprawnych. „Wstydzę się tego, bo przecież nikt tak jak ja nie wie, ile ci ludzie potrafią nam dać. Codziennie zawstydzają nas swoją determinacją, siłą, wyrozumiałością i zaufaniem do życia. To oni uczą nas człowieczeństwa, wrażliwości i empatii. Bez nich bylibyśmy ludzkimi «wydmuszkami» nastawionymi na własną wygodę. Na życie bez utrudnień, bez wyzwań. Tych ważnych – nastawionych na innych. Ja wiem, kim jestem, mając Olę. Nie wiem, kim byłabym, gdyby jej nie było” – napisała.

Siła rodziny
Ola wyjaśnia, że jej rodzina zawsze była ze sobą bardzo zżyta, więc sprawa wywiadu nie wpłynęła na relację domowników. „Faktycznie, w trakcie rozmowy z mamą rozpłakałam się, ale wbrew temu, co piszą media, rodzina nam się nie rozpada. Owszem, zrobiło mi się przykro, ale wiem, jak bardzo mama mnie kocha” – dodaje.

Na pytanie, jaka jest rodzina Zielińskich, Ola odpowiada ze śmiechem: „Trochę szalona”. „Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt. Rodzice stworzyli mi i Zosi kochający dom z przyjacielską atmosferą, zdrowymi relacjami, choć wychowywali nas raczej twardą ręką. Nie byłam faworyzowana ze względu na swoją chorobę. Może troszeczkę… Jesteśmy zwyczajną rodziną, w której zdarzały się lepsze i gorsze dni. Nie zabrakło ogromnej radości, ale też kłótni, potyczek słownych. Przede wszystkim wiem, że zawsze możemy na siebie liczyć”.

Być dla innych
Ola ma 24 lata. Jest studentką piątego roku psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. „Chciałabym poprzez swoją pracę pomagać innym. Rodzice uczyli nas, że w życiu nie można być nastawionym tylko na siebie, że trzeba dostrzegać słabszych” – mówi.

Dziewczyna mocno staje w obronie nienarodzonych dzieci i ich prawa do życia. A wszystko zaczęło się od sprawy Alicji Tysiąc. „Miałam wówczas chyba 14 lat. Postawa tej kobiety wzbudziła mój wewnętrzny sprzeciw. Nie rozumiem, jak można prowadzić do telewizji, sądów swoje dziecko i żądać odszkodowania za jego urodzenie. Jak ono musiało się czuć? Poszukałam ustawy i poznałam przypadki, które pozwalają na zabicie poczętego dziecka. Uderzyło mnie to, że choroba lub ciężkie uszkodzenie dziecka kwalifikuje do jego zabicia. Poczułam się jak człowiek drugiej kategorii. I tak zaczęła się moja droga pro-life” – podkreśla.

W czasie wolnym oddaje się swojej pasji, którą jest wyciskanie w leżeniu. Zdobyła w tej dyscyplinie tytuł mistrzyni Polski. Ola mimo problemów z poruszaniem się realizuje kolejne marzenia i nie poddaje się. Dzięki zapałowi do pracy i niezwykle pogodnej osobowości dla wielu niepełnosprawnych może być wzorem, że warto walczyć, a niepełnosprawność to nie wyrok. Wiele w pełni sprawnych osób mogłaby zawstydzić.

„Chciałabym, żeby ludzie zdrowi byli świadomi, że niepełnosprawność nie dyskryminuje. Sprzeciwiam się kategoryzowaniu ludzi na zdrowych i tym samym wartościowych dla społeczeństwa, którym daje się szansę na życie, i chorych, bezużytecznych, których można, a nawet należy zabijać. To jest okrutne. Dyskusja toczy się o nas bez nas, bo nikt z tych, którzy proponują legalne zabijanie chorych dzieci, nie rozmawia z osobami niepełnosprawnymi. To oburzające, że ktoś inny mówi, że dla mnie lepsza byłaby śmierć, bo jestem chora, i że to jest skandal, że w całej tej dyskusji jesteśmy pominięci, jakby to nas nie dotyczyło” – podkreśla.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *